„Sepsa jest jednym największych współczesnych zagrożeń zdrowotnych na świecie, które – mimo rozwoju antybiotykoterapii – nie zostało opanowane. Wręcz odwrotnie. Stąd tak ważne jest zwiększanie czujności lekarzy i świadomości społecznej sepsy.” – mówi prof. Andrzej Kübler.
Wokół terminu „sepsa” narosło wiele mitów.
Słowo „sepsa” wywodzi się z języka greckiego, w którym oznacza proces gnicia lub rozkładu. Wynika to z faktu, że – mimo iż starożytni lekarze nie wiedzieli skąd bierze się taki stan pacjenta – to kojarzyli go z ropą, zarazą, szybkim zgonem. Lekarze mają do dziś problem ze zrozumieniem istoty sepsy, ponieważ nauczyli się klasyfikować infekcje w zależności od miejsca zakażenia (np. zapalenie płuc, zapalnie opon mózgowych, zapalenie dróg moczowych) oraz rodzaju drobnoustroju (np. pneumokoki, meningokoki). Dopiero na przełomie XX i XXI wieku zorientowano się, że zakażenia można klasyfikować również według ciężkości objawów. Wówczas sepsa została zdefiniowana jako zagrażająca życiu niewydolność narządowa spowodowana zaburzoną regulacją odpowiedzi organizmu na zakażenie. Trzeba przy tym zdecydowanie podkreślić, że w obecnym rozumieniu sepsa nie jest osobnym schorzeniem ani konkretnym zakażeniem, tylko zespołem objawów, mogących wynikać z każdego rodzaju infekcji, częściej bakteryjnych, ale także wirusowych czy grzybiczych. Dla przykładu: COVID-19, który jest konsekwencją zakażenia wirusowego, w swojej ciężkiej formie jest postacią sepsy. Dodam, że przed pandemią COVID-19 zakażenia wirusowe nie były często przyczyną sepsy, ale dzisiaj już wiemy, że musimy być wyczuleni też na tę grupę patogenów.
Dostęp tylko dla zalogowanych użytkowników.
Ekspercie! Zaloguj się lub załóż konto i ciesz się dostępem do wszystkich artykułów.